sabato 12 dicembre 2015

Brownie z gruszkami i rumem

Dziś wypróbowałam absolutnie pyszne brownie z gruszkami i rumem. Tak długo  chodziła za mną czekolada i rum, że musiałam poprostu zrobić i tyle :) Podaje na szybko przepis, gdyż dużo osób z grona przyjaciół pytało o pyszne ciasto czekoladowe, niestety nie mam zbyt często internetu by każdemu z osobna odpisywać, więc wrzucam tutaj, bierzcie i smakujcie :) Gruszki ewentualnie można ominąć, a samo ciasto przełożyć np. dżemem z fig czy moreli, albo zwyczajnie na wierzch ubić śmietankę i tyle. We wszystkich wersjach smakuje super, z gruszkami jest tylko więcej roboty, bo trzeba je wcześniej obgotować w syropie rumowym.
Jeśli nie macie rumu można użyć dowolny likier, wódkę lub słodkie wino; Alkohol podczas pieczenia wyparuje, pozostawiając swój aromat, także dzieci i młodzieź też mogą ewentualnie zjeść :)




Składniki na nadziewane gruszki w syropie:
2 szkalnki wody
1 szklanka cukru
przyprawy korzenne i inne  ( 3-4 godździki, suszone pomarańcze, laska cynamonu, kawałek laski wnailii)
1 duży kieliszek rumu
5 gruszek Williams
Wszystkie składniki oprócz rumu  umieścić w naczyniu i pogotować razem około 15 minut. W tym czasie obrać gruszki i wydrążyć gniazda nasienne, włożyć do gotującego się syropu, dodać rum i obgotować do miękkości około 10 minut na wolnym ogniu. Uważać,żeby się nie rozleciały, czyli nie przegotować.
Gruszki wyjąć i pozwolić im ostygnąć na talerzu.
Na nadzienie:
garść orzechów włoskich 
1 łyżeczka miodu
1/4 łyżeczki kakao
Orzechy rozgnieść, wymieszać z miodem i kakao, nadziać ostygnięte gruszki;

Składniki na brownie czekoladowe:
1 tabliczka czekolady gorzkiej (100 g) 
1 mała filiżanka kawy espresso
1 kieliszek rumu 
2 jajka
90 g masła
1 szklanka mąki ( moja szklanka 200 ml)
3/4 szklanki cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody
Czekoladę i masło rozpuścić w rondelku, wyłączyć ogień, dodać kawę (może być gorąca),dodać alkohol i pozostawić całość do wystygnięcia. W tym czasie piekarnik rozgrzać do 150 stopni (z wentylacją) lub 160 (bez wentylacji). Jajka ubić z cukrem na puszystą masę, dodać czekoladowy mix z rondelka, zmiksować, a następnie mąkę,wymieszaną z proszkiem i sodą. Wlać masę czekoladową do formy ( średnica ok. 20 cm), lekko przyciskając do dna włożyć gruszki. Całość zapiec do suchego patyczka (ok. 40 minut).
Upieczone ciasto wystudzić.

Polewa czekoladowa
40 g kakao gorzkie
110  g cukier
90 g woda
75 g śmietanka 36%
8 g żelatyny
Kakao i cukier wymieszać w rondelku, dodać wodę i połowę śmietanki, doprowadzić do wrzenia i pogotować na dużym ogniu około 2-3 minuty. Następnie wyłączyć i odstawić do przestudzenia.
Resztę śmietanki również zagotować i dodać do żelatyny, wymieszać aż do jej rozpuszczenia, a następnie dodać do wyłączonej już kilka minut wcześniej  masy kakaowej. Całość wymieszać i odstawić do wystudzenia. Kiedy polewa będzie prawie zimna polać nią również zimne ciasto czekoladowe. Odstawić do lodówki na 2h do stężenia.
Można ozdobić dowolnie np. orzechami i suszonymi pomarańczami :)







giovedì 29 ottobre 2015

Bigos pieczony - doskonały

Prawdziwy polski bigos długo chodził za mną, wraz z przyjściem jesieni coraz trudniej było mi znaleźć wymówkę by go nie zrobić, do świąt jeszcze daleko, a znalezienie pięknej kapusty polskiej było jak ostatnia kropla pokusy, no cóż nie miałam wyjścia, poddałam się :)
Bigos pieczony to idealna wersja dla zabieganych i zapracowanych, oprócz początkowego wkładu pracy, nie trzeba robić nic jak wstawiać do piekarnika i czekać 3 dni; Nie trzeba mieszać, nie trzeba pilnować, nie przypali się; Przepis siostry sprawdzony wielokrotnie, jedyne co mogę dodać to, że są różne upodobania co do bigosu, jeśli lubicie bigos kwaskowaty to zwiększcie  ilość kapusty kiszonej, jeśli słodkawy to kapusty białej, mój pod względem kwasowości zbilansowany jest pod moje podniebienie, to znaczy nie jest za słodki,ani za kwaśny, ma dobrze wyczuwalną notę zarówno kapusty słodkiej jak i kiszonej.

Składniki:
1 kg kapusta kiszona
1- 1,5 kg kapusty białej
50 g suszonych grzybów
8 suszonych śliwek najlepiej wędzonych (jeśli nie macie można dodać powideł)
1 łyżka miodu
500 g łopatka wolowa (lub cielęca jeśli wolicie delikatniejszy mięsny aromat)
500 g łopatka wieprzowa
300 g boczek wędzony
500 g kiełbas mieszanych np. myśliwska, śląska,wiejska, jałowcowa
1 duże jabłko kwaśne
1 duża cebula
pół szklanki  czerwonego wina wytrawnego
sól,pieprz do smaku
1 łyżeczka kminku
2-3  goździki
3-4 listki laurowe
3-4 ziarna ziele angielskie
5-7 szt ziaren jałowca
2 gałązki rozmarynu
3-4 gałązki tymianku
1 łyżeczka czubata majeranku
1 łyżka koncetratu pomidorowego ( niekoniecznie,ale ja lubię)
kromka chleba na zakwasie
gaza do owinięcia przypraw

I dzień

W pierwszej kolejności namoczyć należy grzyby i śliwki, grzyby zalać zimną wodą i odstawić na 2 h, śliwki gorącą i również odstawić na 2h; W tym czasie obgotować kapuste kiszoną osobno, tzn. przepłukać kapuste jeśli jest bardzo kwaśnia i lekko odcisnąć, umieścić w garze, nożycami kuchennymi ponacinać ją, zalać wodą do przykrycia i wstawić na gaz. W gazę owinąć połowę przypraw ( kminek,liście laurowe,ziele angielskie, jałowiec,goździk,tymianke)oraz kromkę chleba i włożyć do kapusty, gotować 45-1h; Kapuste kiszoną obgotowuje się osobno,gdyż jej kwas mógłby zablokować proces gotowania się innych składników bigosu i np. mięsa mogłby  pozostać twarde, a kromka chleba wciaga nieprzyjemny zapach, co prawda nie całkowicie,ale po domu unosi się go o wiele mniej. Gdy kapusta kiszona się gotuje, poszatkować białą kapustę, zalać wodą,posolić łyżką soli i doprowadzić do wrzenia, pogotować 3-4 minuty i odcedzić  z wody. Robi się to po to by pozbyć się ewentualnej goryczki z białej kapusty. Tak obgotowane obydwie kapusty umieszczamy w dużym garze ( przyprawy z gazy z kapusty kiszonej wyrzucić). Grzyby jeśli całe pokroić należy w paski, jeśli już pokrojone to zagotować w wodzie w której się moczyły i dodać do kapust, śliwki również dodać do kapust wraz z wodą z moczenia, jabłko zetrzeć na tartce o dużych oczkach i dodać do gara z kapustami, mięsa pokroić w dużą kostkę i obsmażyć do zarumienienia na dużym ogniu i dodać do gara,na patelnię na której smażyły się mięsa wlać wino i zagotować,żeby zebrało resztki soków mięsa z patelni i wlać do gara, cebulę posiekać i zarumienić, dodać do niej pokrojony w kostkę boczek i podsmażyć razem, dodać do gara, wlać łyżkę miodu ( u mnie spadziowy),jeśli lubicie łyżkę dodać również łyżkę koncentratu,(nie jest to konieczne,ale ja lubię) w gazie umieścić resztę przypraw (liscie laurowe, goździk, ziele, jałowiec, kminek, rozmaryn) dodać do gara, posypać majerankiem, wymieszać całość, ewentualnie dolać odrobinę wody tylko do przykrycia kapusty, jeśli ta z moczenia śliwek i grzybów nie wystarczyła, biała kapusta i tak będzie oddawać z siebie wodę, więc odrobina wystarczy,  doprowadzic całość do wrzenia, przykryć pokrywką, a następnie wstawić do piekarnika rozgrzanego do 180° ( piekarnik wentylowany)lub °200 (niewentylowany)  stopni na 2 h; Gar musi być taki bez plastikowych rączek, by się nie stopiły, jeśli nie macie takiego, można przełożyć całość do naczynia żaroodpornego lub dużą blachę i przykryć szczelnie folią aluminiową. Po tym czasie wystawiamy bigos  w chłodne miejsce, dobrze się sprawdza o tej porze roku np. balkon, jeśli są przymrozki, to jeszcze lepiej, od dawna wiadomo,że przemrożony bigos lepiej smakuje;

Dzien II
Na dugi dzień należy pokroić kiełbasy w kostkę i obsmażyć je na patelni, a następnie dodać do bigosu, wymieszać, doprowadzić do wrzenia na gazie, a następnie wstawić do piekarnika rozgrzanego do 160 stopni  na 1 h. Ponownie wynieść na noc w zimne miejsce.

Dzień III
Trzeciego dnia ponownie piecze się bigos, tym razem w temperaturze 150 stopni 1 i ponownie chłodzi . Można już spróbować i doprawić do smaku solą i pieprzem. Tę czynność należy zostawić na koniec, gdyż kiełbasy zazwyczaj oddają dużo soli z siebie i nie trzeba jej zbyt wiele.
Po trzech dniach pieczenia, chłodzenia, bigos jest już „przejedzony” i smakuje wyśmienicie.Tak naprawdę oprócz pierwszego dnia, w którym potrzebował trochę uwagi z obgotowywaniem kapust, obsmażaniem mięs, doprawianiem, II i III dzień to tylko zapiekanie i oczekiwanie.


Bigos wychodzi przepyszny, polecam serdecznie wypróbować, zwłaszcza tym, którzy nie mogą poświęcić całego dnia na stanie przy garach,można go robić spokojnie przez 3 wieczory po pracy, a smak niesamowity!

mercoledì 7 ottobre 2015

Pasta matta - mój hitowy przepis bazowy


Dziś jeden z przepisów bazowych tradycyjnej kuchni włoskiej, a dokładnie pasta matta. Jest to ciasto niemalże  wszechstronne,a przy tym łatwe do zrobienia. 
Wystarczy zapamiętać, że na każde 100 g mąki, potrzeba 50 ml letniej wody  i 2 łyżki oliwy, nic więcej. Oczywiście w razie potrzeby dozy należy pomnożyć wedle zapotrzebowania na ciasto. Wyrabianie nie trwa dłużej niż 5 minut, potem półgodzinne leżakowanie obowiązkowe, a następnie można robić co dusza zapragnie – tarty słodkie i słone, pierożki pieczone i gotowane, sakiewki, ruloniki, tortelini...  itd i itp.  Ja robię z tego ciasta niemalże wszystko, a co najlepsze, wychodzą z niego idealne pierogi. Odkąd spróbowałam pasty matty użyć do pierogów, nie muszę już próbować żadnych innych sposobów, ani zaparzania mąki, ani dodawania masła, ani nic innego. Pasta matta jest mega elastyczna, ciasto łatwo się skleja i rozciąga przy lepieniu, jednym słowem same plusy. Niestety w tym momencie nie mam internetu w domu i korzystam z internet point, więc nie mogę się skupić by napisać wszystko to co chciałam opisać, gdy przygotowywałam w myślach ten post, ale jedno jest pewne, jeśli spróbujecie tego ciasta, zakochacie się w nim, stanie się ono elementem bazowym każdej pani domu, tak jak w Italii od stuleci.. Serdecznie polecam i napiszcie jak tam Wasze wrażenia.



Tak jak pisałam wyżej z pasty matty wychodzi wspaniałe ciasto pierogowe - polecam, będziecie mega zadowoleni z elastyczności i miękkości ciasta, a wszyscy będą Was pytać jaki jest sekret Waszych pierogów :)




A tutaj procedura mojego ulubionego farszu do słonych tart - może się przyda :)




mercoledì 9 settembre 2015

Tradycyjna chałka śniadaniowa

Witam serdecznie wszystkich moich czytelników. Niestety bardzo rzadko dodaje przepisy, mówiąc szczerze nie mogę się wyrobić. Samo robienie zdjęć i ich przejrzenie zabiera cały mój wolny czas, a napisanie przepisu zawsze odkładam na później, tak oto w pewnym momencie mam sporo zdjęć, a niektóre przepisy, zwłaszcza te improwizowane czasami nawet nie pamiętam jak je zrobiłam :) Na szczęście są takie spisane gdzieś tam w starym zeszycie i te same od kilku pokoleń, tak jak dziś tradycyjny wypiek śniadaniowy. Pomyślałam,że być może komuś się przyda i postanowiłam dziś wycisnąć jak cytryne każdą wolną minutę i  napisać posta :)

Składniki na 1 chałkę:
300g mąka pszenna
15 g drożdże świeże
140 ml mleka
30 g cukier
30 g masło
1 jajko 
szczypta soli
Na kruszonkę*:
5 g cukru
5 g masła
10 g mąki
* składniki na kruszonkę można podwoić jak ktoś lubi jej sporo
Do posmarowania wierzchu
żółtko roztrzepane z łyżką mleka

Mąkę umieścić w dużej misce, zrobić dołek; Drożdże wymieszać z łyżeczką cukru i mleka,aż zrobią się lejące, wlać je do dołka z mąki, przykryć wierzch odrobiną mąki zgarniając ją z brzegów dołka, miskę przykryć ściereczką i odstawić na 15 minut. W tym czasie podgrzać mleko z cukrem i masłem, szczyptą soli, ostudzić i wbić jajko, roztrzepać. Tak przygotowane mleko wlać do misy z mąką i rozczynem drożdżowym, następnie zacząć wyrabiać aż ciasto stanie się gładkie i elastyczne. Gotowe ciasto przykryć folią spożywczą i odstawić w ciepłe miejsce na godzinę do wyrośnięcia. Wyrośnięte ciasto wyłożyć na stolnicę oprószoną mąką, odgazować i podzielić na 4 równe części. Z każdej części rolując uformować długi wałek ciasta. 4 wałki ciasta zlepić jednym z brzegów i zapleść warkocz przekładając ciasto co 2 wałki. Trudne to do wytłumaczenia, ale jak coś można zapleść też tradycyjny warkocz z 3 części, wtedy trzeba zamiast na 4, podzielić ciasto na 3 części. Tak zaplecione ciasto umieścić na blaszcze pokrytej papierem do pieczenia i odstawić na 30 minut do ponownego wyronśnięcia. Zrobić kruszonkę, wszystkie składniki umieścić w miseczce i rozcierać w palcach aż zrobi się "piasek". Rozgrzać piekarnik do 200 stopni. Wyrośniętą chałkę tuż przed włożeniem do piekarnika posmarować roztrzepanym żółtkiem, posypać kruszonką i piec około 25-30 minut. Smacznego śniadania :)



mercoledì 12 agosto 2015

Lody tropikalne - fit przepis

Upały dają się wszystkim we znaki, apetyt na dania gotowane równy zeru, jedyny ratunek dla ogranizmu to lody! Nie wszystkie lody jednak można jeść bez ograniczeń, mleko, jajka, syropy, lista składników na etykiecie tradycyjnych lodów jest długa. Sama wiele razy brałam i odkładałam  wspaniale wyglądające i kuszące lody sklepowe nie mogąc się zdecydować czy słuchać rozumu czy podniebienia. Te w lodziarni choć jakością o niebo lepsze od sklepowych, to jednak jest w nich i śmietanka, i mleczko, i cukier, i jajeczka, taka mieszanka w większych ilościach to prawdziwa bomba dla organizmu, dlatego zostawiłam je sobie "na od święta", a tymczasem na co dzień miksuję i mrożę różne owocowo-wodne lody, sorbety i granity. Bardzo modne są ostatnio lody na bazie awokado czy banana, trochę mi się ich posmak znudził, szukałam więc smaku orzeźwiającego, przyjemnie eksplodującego w ustach, zaskakującego, dlatego postawiłam na ananasa. Zmiksowany ananas jest słodki, przyjemny, orzeźwiający, ale żeby podkręcić i przełamać jego słodkawą nutę dodałam szczyptę imbiru i chilli do smaku. Jeśli się obawiacie tego połączenia radzę odłożyć 1/4 szklaneczki zmiksowanego ananasa i doprawić najpierw imbirem i spróbować, a następnie dodać chilli i spróbować, dosłodzić ewentualnie miodem, jeśli  podpasuje Wam smak mrozicie, a jeśli nie, można zamrozić samego zmiksowanego ananasa np. wraz z sokiem z cytryny i miodem, będzie orzeźwiająco, ale bardziej tradycyjnie. Ja imbir i chilli lubię nie tylko za ich smak, ale i za właściwości, wspaniale podkręcają metabolizm, a jak wiadomo latem popełnia się dużo grzeszków, przyprawy pomagają się z nich oczyścić, wspierają nas od środka :) 



Składniki:
1 ananas 
chilli szczypta
świeżo starty imbir - szczypta
miód do smaku

Wykonanie:
Ananasa obrać, usunąć wszelkie twarde części, pokroić na mniejsze kawałki, wrzucić do naczynia, dodać imbir, szczypte chilli i zmiksować blenderem na aksamitny krem, spróbować i ewentualnie dosłodzić do smaku miodem. Włożyć naczynie do zamrażarki i raz na jakiś czas skrobać zamarzjącą powierzchnię widelcem i tak min. 2-3h; Jeśli lody zostaną na noc w zamrażalce i za bardzo stwardnieją, przed podaniem wyjąć je z zamrażarki i zostawić w lodówce na około 30 min.

Pysznego orzeźwienia!

martedì 4 agosto 2015

Napój ogórkowo-pietruszkowy

Upał niesamowity, apetytu brak, za to chęć na orzeźwiające napoje. Dziś prosty, zdrowy i orzeźwiający napój ogórkowo-pietruszkowy;



Składniki:
2-3 ogórki
pęczek pietruszki
1 litr zimnej wody
miód do smaku
sok z połówki cytryny
kostki lodu
Wykonanie:
Pół ogórka pokroić w plasterki, resztę w kostkę i razem z pietruszką zmiksować blenderem, gdyby ciężko się miksowało dolać odrobinę wody;
Zmiksowane ogórki z pietruszką zalać wodą,wymieszać i odstawić na 10 minut. Po tym czasie przefiltrować napój przez sito lub gazę, dodać sok z cytryny, miód do smaku i pokrojone wcześniej plasterki ogórka. Wymieszać i podawać z kostkami lodu.

Marzena

domenica 2 agosto 2015

Sorbet arbuzowy

Witam serdecznie moich starych i nowych czytelników. Po lipcowej przerwie wracam z letnim orzeźwieniem. Moi goście odjechali, w domu bałagan i pustka, do tego upał, więc postanowiłam zrobić coś kolorowego, orzeźwiającego i pocieszającego moje oczy. Chwila fotografowania pozwoliła mi na chwilę zapomnieć o tęsknocie. Zajrzałam do lodówki, był arbuz, zmiksowałam go z sokiem z cytryny, miodem i dodałam kilka listków tymianku, wstawiłam do zamrażarnika i po kilku godzinach arbuzowy sorbet gotowy :) Pychota! Polecam!


Składniki:
1 kg arbuza
sok z połówki cytryny ( lub więcej)
miód spadziowy do smaku
kilka listków świeżego tymianku

Wykonanie:
Arbuza zmiksować blenderem, dodać sok cytrynowy, miód do smaku i tymianek. Wymieszać i przelać do szerokiego naczynia, wstawić do zamrażalnika na min. 2h, raz na jakiś czas wyjmować i skrobać widelcem by rozbić kryształki lodu i by sorbet nabrał granitowej konsytencji. Następnie nakładać do szklanek lub pucharków i podawać.

Sorbet możecie też podać w lodowych pucharkach i zaskoczyć swoich gości. Przygotowanie ich wymaga trochę czasu, ale zadowolenie  bezcenne:)
Do przygotowania takiego pucharka potrzeba 2 w miarę identyczne kształtem naczynia nadające się do mrożenia, jedno mniejsze, drugie więsksze. Oczywiście im grubsze będą ściany Waszego pucharka, tym wolniej będzie się roztapiał w temperaturze pokojowej, dlatego moim zdaniem 1 cm różnicy średnic naczyń to minimum; 
Najpierw nalewa się trochę wody na dno większego naczynia i zamraża, następnie wkłada się mniejsze naczynie i dolewa po bokach zimnej wody, naczynie może pływać, wtedy należy je obciążyć, dla ozdoby można dodać kawałki owoców, kwiatów itp. i zamrażać przez  kilka godzin. Po tym czasie wystarczy nalać odrobinę ciepłej wody do małego naczynia, a duże zanurzyć na minutę również w ciepłej wody, następnie usunąć mniejsze naczynie i wyjąć pucharek lodowy; Jeśli nie używa się od razu, schować do zamrażalnika, można je również przygotować wcześniej i przechowywać w zamrażarce;


Fotografia - ciemna podkładka na stole, kawałek czarnego materiału z tyłu, kilka kawałków pokrojonego arbuza w kształcie serc i innych, kilka kostek lodu, które swoją drogą roztopiły się ekspresowo :) kieliszek do szampana i koktajli, roztapiający się również w upale sorbet ozdobiony tymiankiem :), słomka w tym samym kolorze, aparat Canon - ustawienia manualne - iso 100, f - 6,3, czas naświetlania 1/15 s, ekspozycja - miejsce zacienione (balkon, godzina 19);


Miłej niedzieli
Marzena

sabato 4 luglio 2015

Lasagna z pieczarkami, szynką i serem żółtym

Najlepsza biała lasagna jaką do tej pory jadłam. Pyszna, bardzo aromatyczna i pożywna. W sezonie grzybowym można zastąpić pieczarki grzybami leśnymi, wychodzi poezja!!!

Składniki na standardową keksówkę:
Na pastę ( można też użyć gotowych płatów do lasagni):
1 jajko
115 g mąki semolina
2 łyżki wody
1 łyżka oliwy
szczypta soli
Na beszamel:
2 pełne łyżki masła
1 czubata łyżka mąki lub 2 płaskie
ok.350-400 ml mleka (ja rozrabiam zazwyczaj pół na pół z wodą,gdyż nie lubię takiego ciężkiego beszamelu, ale w orginale powinno się używać tylko mleko);
szczypta soli
szczypta pieprzu
szczypta gałki muszkatałowej
Farsz:
500 g pieczarek
pęczek natki pietruszki
100 g ulubionego żółtego sera
masło do smażenia
3 ząbki czosnku
sól do smaku
pieprz do smaku
kilka plasterków szynki (użyłam wiejskiej)
parmezan do posypania wierzchu ( 1-2 łyżki)

Wykonanie:
1.Zaczynamy od pasty: jajko z wodą,oliwą, szczyptą soli roztrzepać w naczyniu, dodać do mąki, zagnieść gładkie ciasto, owinąć folią spożywczą i wstawić do lodówki;
2.Pieczarki oczyścić, umyć i pokroić w cienkie plasterki.
3.Czosnek i natkę pietruszki drobno posiekać.
4.Na patelni rozgrzać spory kawałek masła (ja daje około 1/4 kostki - grzyby lubią masło), lepiej nie zastępować olejem, gdyż zmieni się całkowicie smak, nie będzie taki aksamitny; dodać posiekany czosnek, lekko przyrumienić (dosłownie chwilę,żeby się nie spalił), dodać grzyby, natkę pietruszki, doprawić solą, pieprzem, przykryć pokrywką i dusić do zarumienienia, raz na jakiś czas mieszając ( około 20 min);
5.W tym czasie przygotować beszamel: masło roztopić w rondelku, dodać mąkę i smażyć chwilę, jak na zasmażkę,aż osiągnie kolor złoty i pojawią się pęcherzyki powietrza unoszące się do góry, dolewać stopniowo mleko, cały czas mieszając, żeby nie było grudek; Gotować na małym ogniu, cały czas mieszając, gdy zacznie się gotować, wyłączyć źródło ciepła, doprawić szczyptą soli,pieprzu i gałki;
6.Wyjąć pastę z lodówki i rozwałkować bardzo cieniutko (ok.1-2mm), wykroić plastry o długości i szerokości centymetr mniejsze niż keksówka, nie muszą być idealne, bo pasta w piekarniku i tak będzie się poszerzać i wypełni blaszkę samoistnie; Plastry lasagni obgotować 1 minutę w osolonym wrzątku, następnie zanurzyć w zimnej wodzie (zeby sie nie sklejały) i osuszyć na sicie;
7.Przygotować keksówkę (najlepiej wyłożyć papierem, będzie potem łatwiej wyjąć upieczoną lasagnie), ser zetrzeć na tartce o dużych oczkach, przygotować szynkę, beszamel, i pieczarki tak żeby wszystko było pod ręką.
8.Na dno keksówki wyłożyć 2 łyżki beszamelu, rozsmarować, następnie położyć płat lasagni, ponownie posmarować 2-3 łyżkami beszamelu, dodać 2-3 łyżki pieczarek, starając się je rozprowadzić równomiernie,położyć plasterek szynki, posypać serem żółtym i przykryć kolejnym płatem lasagni i tak aż do wykończenia składników; Mi z tej ilości pasty wyszło 5 płatów, więc trzeba tak rozdzielić składniki, żeby były w miarę równomiernie rozprowadzone; Do ostatniej warstwy ( wierzch) nie trzeba już sera żółtego, ani szynki, wystarczy beszamel, pieczarki i posypuje się parmezanem, gdyż lepiej się zapieka i tworzy chrupiącą skórkę;
9.Keksówkę z lasagnią wstawiamy do rozgrzanego piekarnika na 180 stopni i pieczemy do zarumienienia wierzchu ( ok. 45-60minut);
Smacznego!
Marzena

Ps. Jak widzicie na zdjęciach, nie ma ogromnej ilości białego beszamelu między warstwami lasagni, pasta wciągneła wodę podczas pieczenia, została tylko cieniutka warstwa nadająca "kremowości"(nie wiem, jak to nazwać), jak na moje oko taka lasagna jest lepsza, delikatniejsza i smaczniejsza oraz odrobinę odchudzona. Osobiście nie lubię budyniowej, konsystencji beszamelu wypływającej z pomiędzy płatów, lubię esencjalny smak farszu, a beszamel służy mi tylko do pieczenia pasty i utrzymania jej miękkości. Oczywiście w tej kwestni można się spierać i każdy będzie miał inne upodobania, ja tylko prezentuje moje :)







Foto by Canon: f 4,5, iso 100, czas 1/100 s, bilans bieli- słonecznie; Podczas robienia zdjęć te same trudności co wczoraj, ograniczony balkon z ekspozycją na południe, ostre światło godzin południowych, trudne do opanowania refleksy;




Pomidory faszerwane ryżem - prosto i aromatycznie

Jednym z letnich specjałów kuchni włoskiej są pomidory faszerowane ryżem, podawane z ziemniakami, pieczononymi w ich towarzystwie, można je spotkać prawie w każdej trattorii, tavola calda, a nawet w pizzerii. Na początku połączenie ryżu i ziemniaków wydawało mi się jakieś dziwne, przecież u nas albo ryż, albo ziemniaki, albo chleb, a nie wszystko razem, ale po spróbowaniu stwierdziłam, że te ziemniaczki, troszkę jakby uparowane od soku pomidorowego i pieczone z rozmarynem są mega!

Prosty i pyszny przepis, jedyny sekret tego dania to kilkugodzinne aromatyzowanie ryżu w pomidorach, bazyli, czosnku. Ja zazwyczaj przygotowuję ryż rano, wstawiam do lodówki, po powrocie do domu tylko napełniam pomidory, obieram ziemniaki i do pieca :)
Co do ilości ryżu, to zasada jest taka, że 2 łyżki ryżu na pomidora, jeśli jednak Wasze będą większe niż standardowe duże pomidory, to dodajcie odrobinę więcej, w końcu od przybytku głowa nie boli :)

Składniki:
4 duże pomidory
8 łyżek ryżu
kilka listków bazyli
1 ząbek czosnku
łyżeczka cukru
3/4 łyżeczki soli
2 łyżki oliwy z oliwek
szczypta pieprzu

kilka ziemniaków
gałązka rozmarynu
sól do smaku

Wykonanie:
Z pomidorów odciąć "kapelusze" i łyżką wyjąć całą polpę pomidorową. Polpę przetrzeć przez sito lub zmiksować blenderem, dodać listki bazyli, sól,cukier, pieprz, zgnieciony czosnek, oliwę oraz ryż, wszystko wymieszać i odstawić do lodówki na minimum 2h ( można nawet na kilka godzin); Puste pomidory z kapelusikami również odstawić w chłodne miejsce;
Ziemniaki obrać i pokroić na grube "frytki", dodać rozmaryn, doprawić solą, skropić oliwą i rozłożyć na blaszce pokrytej papierem do pieczenia;
Wyjąć miseczkę z pomidorowym ryżem, pozybyć się czosnku,  resztą napełnić pomidory*, przykryć kapelusikiem, postawić na blaszcze obok ziemniaków i piec 1 h w 200 stopniach.
*Pomidory wcześniej posypuję szczyptą soli w środku, przed nałożeniem farszu;
Przed podaniem chwilę odczekać, by delikatnie ostygły;
Smacznego!
Marzena

Zdjęcia tym razem bardzo ciężko mi się robiło, było samo południe, ostre światło, do tego skórka od pomidorów odbijała brzydko promienie słoneczne. Na żywo to był raj dla oczu, ale troche poprzestawiałam, popróbowałam i jestem w miarę zadowolona z ujęć. W takich warunkach, na balkonie, w temperaturze około 35 stopni, w samo południe, nie mogło być lepiej :)
Tak sobie poradził mój Canon :)





A tak Olympus E-M10 :)



Mam wrażenie,że Olympus poradził sobie lepiej z refleksami na skórce pomidorowej,
a Wy jak myślicie?








giovedì 2 luglio 2015

Parmigiana - włoska zapiekanka z bakłażanów

Parmigiana di melanzane - włoska zapiekanka z bakłażanów, parmezanu i pomidorów- w smaku OBŁED!!! To danie zdobyło moje podniebiebie od pierwszego kęsa, zanim jednak mi wyszła taka jak powinna być mineło trochę czasu, najpierw za dużo dawałam pomidorów, potem z mozzarelli wyciekała woda podczas pieczenia albo bakłażan za dużo wciągał oleju podczas smażenia, nie pomagało sypanie solą i trzymanie pod obciążeniem 2 h, nie pomgało optaczanie w mące, ani stanie z termometrem i pilnowanie wysokiej temperatury oleju.
Dziś mam już swój patent: bakłażana kroje w  półcentymetrowe plastry,posypuje parmezanem, skrapiam oliwą i zapiekam do zarumienienia w 200 stopniach (ok. 15-20 min), dopiero z tak opieczonych plastrów układam zapiekankę.
Mozzarellę kroję w plastry lub kostkę, a następnie biorę w ręce i wyciskam z niej tyle wody ile się da, wyciskając ją kruszy się i jest ok!
Sos pomidorowy to podsmażona cebulka i pomidory z puszki albo passata pomidorowa,sól i szczypta cukru, duszone razem ok. 20 minut.
Gdy wszystko gotowe, układam na przemian warstwę bakłażana, odrobinę sosu (dosłownie liźnięcie),posypuję parmezanem i teraz albo możemy dodać szynkę albo podsmażony i skruszony w rękach bekon ( wersja z bekonem oczywiście obłęd,ale więcej kalorii)łyżka albo dwie na warstwę, potem mozzarella i od nowa bakłażan,sos, parmezan, szynka/bekon,mozzarella i tak do wykończenia składników.
Wszystko razem ponownie zapiekam około 20-30 minut; Po wyjęciu z piekarnika czekam aż osiągnie temperaturę letnią bo wtedy smakuje najlepiej.



Składników odliczonych z wagi zazwyczaj nie podaję, bo każdy z nas ma inną ilość domowników do wykarmienia, jednemu wystarczy 1 bakłażan i 50 g parmezanu, innemu potrzeba 5, w każdym badź razie na moją zapiekankę użyłam:

 3 bakłażany,80 g parmezanu, 1 standardowa mozzarella (ok.150g), kilka plasterków bekonu, 200 ml sosu pomidorowego ( przygotowanego z 1 małej cebulki i 200 g pomidorów przetartych tkz. passata). Cebulkę kroję w kostkę i podsmażam na rumiano, dodaję pomidory, płaką łyżeczkę soli, płaską łyżeczkę cukru i duszę pod przykryciem, na malutkim ogniu 15-20 minut, wyłaczam ogień,wrzucam kilka listków bazyli);
Parmigiana smakuje też bardzo dobrze, a nawet lepiej jak się odczeka kilka godzin, dlatego z powodzeniem można zrobić ją wcześniej, a potem tylko chwilę odgrzać lub na zimno np. w wersji na piknik.




Podsumowanie:
Składniki: 3 bakłażany, ok. 80 g parmezan, 6 cieniutkich plasterków boczku lub szynki, 1 mozzarella,  1 mała cebulka, 200 ml pomidorów z puszki lub passaty pomidorowej, sól 1 łyżeczka, cukier 1 łyżeczka, kilka listków bazylii, oliwa do skropienia;
Krok po kroku:
1. Opiekamy bakłażany: tj. kroimy na plastry o grubości 0,5 cm, posypujemy odrobiną parmezanu, skrapiamy oliwą i pieczemy 15 minut w 200 stopniach;
2. Przygotowujemy sos pomidorowy: podsmażamy cebulkę,dodajemy passatę pomidorową,sol,cukier i dusimy na wolnym ogniu 15-20 minut,na końcu aromatyzujemy bazylią (kilka listków);
3.Boczek podsmażamy na rumiano lub przygotowujemy szynkę.
4.Mozzarellę odciskamy z wody i kruszymy w rękach;
5.Przekładamy na przemian warstwy bakłażanów, sosu pomidorowego, posypujemy parmezanem, skruszonym boczkiem ( lub szynką) i mozzarellą i tak aż do wykończenia warstw.
6.Zapiekamy ok. 30 minut w 200 stopniach ( wierzch będzie lekko zarumieniony); Czekamy aż trochę przestygnie i podajemy z kromką pieczywa;

Krótki filmik z instrukcją na moim facebooku - tutaj (klik)

Smacznego!!!

Marzena

Ps. Z tego wszystkiego zapomniałm napisać o zdjęciach :)
Aparat Canon, obiektyw 60 mm, f 2,8, iso 100, czas naświetlana 1/100 sekundy,
światło dzienne z tyłu, biały karton z boku, jak zwasze bez obróbki :)
A muszę Wam powiedzieć, że jak robiłam te zdjęcia to tak mi burczało w brzuchu, że hoho, zjadłam porcję, a dopiero potem zabrałam się za sprzątanie  aranżacji :)

domenica 28 giugno 2015

Partyziak - najsłynniejsze targowisko w Rzymie

Dziś miałam okazję odwiedzić jedno z najsłynniejszych targowisk rzymskich - Porta Portese.
W każdą niedzielę Via Portuense  w Rzymie zapełnia się straganami, na których można znaleźć, co tylko dusza zapragnie. 
Dojazd z centrum jest bardzo wygodny, wystarczy wziąć tramwaj nr 8 z Piazza Venezia i przejechać kilka przystanków, targ widać z daleka, więc na pewno będziecie wiedzieć, gdzie wysiąść. Można też dotrzeć z drugiej strony metrem, wysiadając na przystanku Piramide i pieszo przejść całą Via Marmorata.
Zeby przejść całe targowisko zarezerwować sobie trzeba min. 2h a nawet więcej.
Ja pojechałam prawie w samo południe i spędziłam tam ponad 2 godziny, zaznaczę,że nie oglądałam ubrań, zatrzymywałam się tylko przy straganach vintage.
Wszystkie zdjęcia robiła nowym Olympus E-M10, sprawdził się idealnie, lekki i poręczny.
Zdjęcia ogólnie nie są najpiękniejsze, ale ciężko było zrobić dobre ujęcia w przepychu i skwarze, który lał sie z nieba. Stragany vintage  troche mnie zaskoczyły cenami, ale nie tylko, niektórzy sprzedawcy byli bardzo mili, inni wręcz robili trudności, gdy wziełam coś do ręki i pytałam o cenę. Jeden mi wręcz zabrał z ręki piękną tacę,gdy zapytałam o cenę i stwierdziłam, że jednak za droga.
Oczy nacieszyłam i to bardzo, widziałam też coś pięknego - gazetę Corriere della Sera  z 1978 roku z nagłówkiem Karol Wojtyła papieżem, sprzedawca pozwolił mi obejrzeć, ale nie fotografować. Chciał za nią 10 euro. 
A oto kilka ujęć z Porta Portese:
Ujęcie straganów z tyłu:
Stragany vintage rozkładają przede wszystkim na Via Ippolito Nievo, jeśli dojedziecie na targ tramwajem od Piazza Venezia poprzez  Trastevere to najpierw na nie traficie i tak jest moim zdaniem najlepiej, inaczej z drugiej strony od Piramid musicie przedzierać się przez cały przeludniony targ ok.1,5 km.
jak pisałam wyżej kupić można dosłownie wszystko..

zakochałam się w tym stoliczku, ale 200 euro to troche wygórowana cena jak dla mnie..

Na straganach vintage możecie znaleźć przepiękną ceramikę, ręcznie malowaną. 
Ceny niestety bardzo wysokie, od 100 do 200 euro. Nie ma możliwości kupna jednej sztuki,
pytałam, to jeden sprzedawca się zdenerwował i prawie wykrzyczał "jak mogę Ci sprzedać jedną sztukę, skoro to jest zestaw?" Myślę, że ogólne poddenerwowanie niektórych było spowodowane ogromnym żarem,który lał się z nieba. Miejscami, pod sztucznymi nakryciami z plandeki,miałam wrażenie,że jestem w saunie :) Przeprosiłam i powiedziałam,że tylko pytam. Poszłam dalej :)


Na tym stanowisku pani nastomiast była bardzo miła, wręcz mi ustawiła filiżankę do zdjęcia.
Był to zestaw orginalnej, ręcznie malowanej, tradycyjnej  ceramiki z Orvieto. Cena za zestaw 90 euro, ale można też było kupić 2 filiżanki - tkz. parkę, na jednej była namalowana kobieta, na drugiej mężczyzna, w cenie 10 euro jedna, czyli razem 20 euro.

Na poniższym stanowisku było bardzo drogą, za jedną małą łyżeczkę, która mi się spodobała, 
sprzedawczyni wołała 5 euro i nie było możliwości targowania się, bo to srebro :)
Na kolejnym były piękne przedmioty, ale ceny jak dla mnie za wysokie,
wszystko zaczynało się od 25 euro wzwyż

Za tę piękną tacę, ręcznie malowaną chcieli 30 euro
Ręcznie malowane talerze 50 euro duże, 20-30 mniejsze..


Przepiękna szkatułka vitage, zniechęcona wygórowanymi cenami, nawet nie pytałam ile kosztuje :)


Za te piękne biało- granatowe 4 filiżanki chcieli 15 euro, niby nie dużo, ale dla mnie i tak za drogo.
myślę teraz, że może gdybym je kupiła, mogłam w sumie 2 odsprzedać komuś, bo podług innych cen, 
nie były takie drogie, no ale już zapóźno, może innym razem...

Moje zdobycze - talerz brązowy,przepiękny 8 euro, widelczyk 2 euro, filiżanka 3 euro, talerzyk 2 euro :)

Garnki z powłoką granitową - najmniejszy jaki był, ten na dole 20 euro;

Ramy do wyboru do koloru :)

Wielbicielki mody też mogą znaleźć perełki - walizka vintage Gucci :)

Burberry Vintage :)
Kapelusze takie duże :)

Torebki ze skóry, małe po 15 euro, duże nie pytałam :)
Ta mi się bardzo podobała - 15 euro, ale nie zdecydowałam się :)
Coś dla kibiców :) Totti -  love <3

 Kilkanaście straganów z kosmetykami, nie wzbudzały jednak mojego zaufania mascary leżące na słońcu, kto wie od kiedy i to za ceny wcale nie takie małe :)
 Można też sobie było kupić krokodyla do ogrodu :) 
 Wielbiciele muzyki też mogą liczyć na okazje. Teraz, gdy siedzę w domu strasznie żałuję,że nie wziełam tej płyty, mogłaby być naprawdę fajna. Przy tym straganie już wracałam do auta, umierając z pragnienia i gorąca. No nic może innym razem :)


I jak wam się podoba takie targowisko? 
Zastanawia mnie czy jeśli kiedyś kupiłabym taki większy zestaw wyjątkowej cermiki,
zostawiłabym sobie jedną czy dwie,  czy byli by chętni odkupić na sztuki resztę,oczywiście po kosztach, czy jednak ceny włoskie wygórowane są?
Jak myślicie?
Marzena